San Pedro de Atacama, Chile



Jesteśmy w Chile, a dokładniej w San Pedro de Atacama - jednym z najbardziej suchych miejsc na świecie oraz ze względu na swoje położenie, jednym z najlepszych miejsc na świecie do obserwowania gwiazd. W miasteczku położonym na pustyni wszystko kręci się wokół turystyki. Jest to główne źródło dochodu tutejszych mieszkańców.
Spędziliśmy tutaj 5 dni. Pierwszy dzień musieliśmy dać sobie na regenerację, ze względu na dolegliwości związane z chorobą wysokościową. Kolejnego dnia, pełni sił, wypożyczyliśmy rowery i ruszyliśmy na zwiedzanie Doliny Śmierci. Miejsce magiczne, surowe, surrealistyczne. Do tego byliśmy tam niemal zupełnie sami. Przez cały dzień minęliśmy może z 5 osób. Nie było lekko, ale zdecydowanie było warto. Co ciekawe, dolina ta początkowo nazywała się Doliną Marsową (hiszp. Valle de la Marte), jednak, ze względu na bardzo podobne brzmienie do Doliny Śmierci (hiszp. Valle de la Muerte), zaczęto tę nazwę zamieniać i w efekcie zaczęły obowiązywać obie nazwy.


















































Jeden dzień na pustyni w pełnym słońcu i bardzo suchym klimacie wystarczył, żeby nasza skóra mocno ucierpiała. Była ona maksymalnie wysuszona i aż sina od braku wody. To pokazuje, jak surowy klimat panuje na pustyni Atacama.
Po bardzo aktywnym dniu zdecydowaliśmy się na wieczorny tour na obserwację gwiazd. Zwiększała się aktywność księżyca, więc musieliśmy się śpieszyć, gdyż w okolicach pełni księżyca Astronomy Tours nie odbywają się, bo jest za jasno. Astronomy Tour polegał na tym, że zostaliśmy wywiezieni kilkanaście kilometrów za miasteczko, na pewną posesję, gdzie zajęła się nami przewodniczka. Najpierw zjedliśmy kolację z lampką wina, usiedliśmy przy ognisku i wysłuchiwaliśmy bardzo ciekawych opowieści o plemieniu inków, ich zwyczajach i wierzeniach. Na niebie pokazywała różne konstelacje gwiazd, które inkowie uważali za swoich bogów. Następnie, po kolacji i wstępie do tego, co za chwilę zobaczymy, zgasło ognisko i zapanowała całkowita ciemność. Wtedy, przez dwa teleskopy, zaczęliśmy obserwować, powoli chowający się za horyzontem księżyc. Później przyszedł czas na gwiazdy i mgławice. Jedyne, czego mi zabrakło to obserwacji planet układu słonecznego, ale i tak cały ten tour zrobił na mnie duże wrażenie.




Kolejnego dnia zdecydowaliśmy się zregenerować siły i postawić na eksplorowanie miasteczka. Na każdym kroku sklepy z pamiątkami, restauracje, biura wycieczek i cała horda naganiaczy. Mimo to klimat miasteczka był bardzo fajny. Budynki w większości z gliny dawały temu wszystkiemu sporo uroku. 












Następnego dnia powtórka z rozrywki. Rano idziemy do wypożyczalni rowerów, i obieramy kierunek - Valle de la Luna (Dolina Księżycowa). Miejsce już dużo bardziej uczęszczane przez turystów, aczkolwiek zupełnie inne od poprzedniej doliny. Oprószone solą pagórki dawały do złudzenia poczucie ze spadł tu śnieg. Widoki cudowne, jak nie z tej planety. 






























Ostatni dzień minął nam na chilloucie na pustynnym basenie, spacerze przez pustynie i błąkaniu się po mieście.
W okolicy San Pedro de Atacama jest jeszcze sporo innych atrakcji: laguny, gorące źródła, gejzery, więc można przebierać w zorganizowanych wycieczkach. My jednak odpuściliśmy te wycieczki, bo naszym następnym punktem wycieczki będzie trzydniowy tour przez boliwijskie Altiplano i słynna pustynia solna Salar de Uyuni. Zobaczymy tam mnóstwo pięknych lagun i formacji skalnych, więc te w części chilijskiej sobie odpuściliśmy. 
Niesamowite jest to, jak piękna i zróżnicowana jest przyroda w tej części świata. Każdy kraj oferuje coś innego i nie sposób się tu nudzić. Przed nami jeszcze wiele pięknych miejsc. Kierunek → Boliwia!!








Wróć do: Salta, Argentyna
Czytaj dalej: Boliwia cz.1 - Salar de Uyuni



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bałkany 2024

Malediwy

Dubaj, ZEA

Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna

Nepal