Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna
Po 24 godzinnej podróży autobusem docieramy do miasteczka Foz do Iguaçu. Przed nami jeden z 7 cudów świata nautry - wodospady Iguazu. Dojeżdżamy do miasteczka popołudniu i postanawiamy, że jeszcze tego samego dnia odwiedzimy wodospady od strony brazylijskiej. Decyzja podyktowana była faktem, że zbliżało się załamanie pogody i jutrzejszy dzień miał być ostatnim słonecznym dniem, który chcieliśmy przeznaczyć na zwiedzanie wodospadów po stronie argentyńskiej. Pogoda w Brazylii w ogóle nas nie rozpieszczała, musieliśmy więc zmieniać plany na bieżąco.
Po szybkim zakwaterowaniu się do hotelu ruszyliśmy w stronę dworca, skąd odjeżdżają autobusy do Iguazu Falls. Po dojechaniu do bram parku narodowego musieliśmy kupić bilety, a następnie przesiąść się do innego autobusu. Mieliśmy dużo szczęścia, bo ledwo zdążyliśmy na ostatni autobus. Mieliśmy zaledwie 1.5 godziny na zwiedzenie wodospadów. Jak się okazało, czasu było wystarczająco, ponieważ jest tam tylko jeden szlak ok. 1.5 km prowadzący pod wodospady. Najciekawszym punktem po stronie brazylijskiej jest pomost, którym możemy wyjść kilkadziesiąt metrów wgłąb wodospadów. Stąd bardzo efektownie widać wodospady od dołu, z perspektywy zupełnie innej, niż po stronie argentyńskiej. Uważam jednak, że strona argentyńska jest dużo ciekawsza, a biorąc pod uwagę, że bilety po obu stronach kosztują tyle samo, czyli ok. 70 zł, stronę brazylijską można śmiało sobie odpuścić. Nie zmienia to jednak faktu, że wodospady zrobiły na nas ogromne wrażenie i już nie mogliśmy się doczekać następnego dnia, aby zobaczyć je od strony argentyńskiej.
Po szybkim zakwaterowaniu się do hotelu ruszyliśmy w stronę dworca, skąd odjeżdżają autobusy do Iguazu Falls. Po dojechaniu do bram parku narodowego musieliśmy kupić bilety, a następnie przesiąść się do innego autobusu. Mieliśmy dużo szczęścia, bo ledwo zdążyliśmy na ostatni autobus. Mieliśmy zaledwie 1.5 godziny na zwiedzenie wodospadów. Jak się okazało, czasu było wystarczająco, ponieważ jest tam tylko jeden szlak ok. 1.5 km prowadzący pod wodospady. Najciekawszym punktem po stronie brazylijskiej jest pomost, którym możemy wyjść kilkadziesiąt metrów wgłąb wodospadów. Stąd bardzo efektownie widać wodospady od dołu, z perspektywy zupełnie innej, niż po stronie argentyńskiej. Uważam jednak, że strona argentyńska jest dużo ciekawsza, a biorąc pod uwagę, że bilety po obu stronach kosztują tyle samo, czyli ok. 70 zł, stronę brazylijską można śmiało sobie odpuścić. Nie zmienia to jednak faktu, że wodospady zrobiły na nas ogromne wrażenie i już nie mogliśmy się doczekać następnego dnia, aby zobaczyć je od strony argentyńskiej.
Po powrocie do miasteczka, było już ciemno a my byliśmy padnięci po całonocnej podróży autobusem i intensywnym dniem, więc szybko poszliśmy spać. Wcześniej wyszliśmy tylko na chwilę na kolację i ostatnie zakupy, gdyż następnego dnia mieliśmy pożegnać się z Brazylią.
Wcześnie rano ruszliśmy na dworzec, sprawnie przekroczyliśmy granicę i dojechaliśmy do miasteczka Puerto Iguazu. Tam szybko zakwaterowaliśmy się w hotelu i ruszyliśmy na kolejny dzień zwiedzania Iguazu Falls. Po stronie argentyńskiej są co najmniej 3 szlaki, jest wiele ciekawych pukntów widokowych i jest kolejka wioząca na najciekawszy z nich - Garganta del Diablo (Gardziel Diabła). Jesto to słynny punkt widokowy prowadzący na samą krawędź największego wodospadu w kształcie podkowy, skąd możemy obserowaać ogromne ilości wody spadającej w przepaść. Jest to zdecydowanie największa atrakcja i jest najbardziej oblegana przez turystów. My sugerując się jednym z blogów postanowiliśmy zostawić sobie tę atrakcję na sam koniec, dzięki czemu uniknęliśmy tłumów i w spokoju mogliśmy podziwiać piękno i potęgę natury.
Iguazu Falls to zdecydowanie najpiękniejsze i najpotężniejsze wodospady, jakie w życiu widziałem i tak jak w przypadku pomnika Chrystusa w Rio mam wątpliwości, czy należy mu się miejsce na liście 7 cudów świata, tak w przypadku wodospadów Iguazu miejsce to jest jak najbardziej zasłużone.
Późnym wieczorem wróciliśmy do Puerto Iguazu. Zorganizowaliśmy transport na następny dzień do Salty, wymieniliśmy walutę, zjedliśmy pierwsze empanady na kolację i poszwędaliśmy się po mieście. Puerto Iguazu wydaje się bardzo spokojnym, turystycznym miasteczkiem. Spędziliśmy tam niewiele czasu, ale chcieliśmy już jechać dalej, bo nadchodziło załamanie pogody. Rano czekała nas kolejna długa, 27 godzinna podróż autobusem na drugi koniec Argentyny. Kierunek --> Salta.
Komentarze
Prześlij komentarz