Portugalia
Miesiąc po powrocie z Fiji czekały nas kolejne wakacje. Tym razem wybraliśmy się na 5 tygodni do Polski. Głównym powodem przyjazdu w tym właśnie okresie był ślub siostry Alicji – Agnieszki. W końcu też, po ponad 1,5 roku, spotkałem się z rodziną i znajomymi.
Korzystając z okazji, że byliśmy w
Europie, wybraliśmy się na 8 dni do Portugalii, a konkretnie do Lizbony i
na południowe wybrzeże – Algarve. Wybraliśmy Lizbonę nieprzypadkowo.
Otóż, Alicja mieszkała i studiowała tam przez 3 lata, ma tam wielu
przyjaciół i bardzo chciała pokazać mi swoje ukochane miasto. Ja w
Portugalii nigdy wcześniej nie byłem, więc pomysł wyjazdu bardzo mi się
spodobał. Dołączyli do nas jeszcze moja siostra z mężem – Agnieszka i
Grzesiek, i czteroosobową ekipą wybraliśmy się na zwiedzanie Portugalii.
Pierwsze dwa dni spędziliśmy w Lizbonie,
zwiedzając najciekawsze miejsca, takie jak Alfama, Bairro Alto, Belem.
Alicja była naszym prywatnym przewodnikiem, pokazała nam więc wszystkie
popularne i mniej popularne miejsca opowiadając przy tym ciekawe
historie. Lizbona jest bardzo starym i zabytkowym miastem, położonym na
kilkunastu wzgórzach. Będąc na Alfamie, dzielnicy położonej na jednym ze
wzgórz, mogliśmy podziwiać piękne widoki na centrum miasta, z budynkami
pokrytymi charakterystyczną, pomarańczową dachówką. Bairro Alto z kolei
słynie z niezliczonych pubów i barów, gdzie wieczorami tłumy turystów i
mieszkańców wychodzą na imprezę. Wybraliśmy się też do oddalonego o
kilkadziesiąt minut jazdy autobusem od centrum – Belem. Jest to
dzielnica portowa Lizbony, skąd w czasach wielkich odkryć geograficznych
(XV-XVII wiek) wyruszyło wiele wypraw morskich, w tym najsłynniejsza
wyprawa Vasco da Gama, który jako pierwszy opłynął Afrykę i odkrył drogę
morską z Europy do Indii. Zobaczyliśmy tam słynną wieżę Belemską (Torre
de Belem), Pomnik Odkrywców, a także zabytkowy Klasztor Hieronimitów, w
którym znajduje się grób Vasco da Gama.
Trzeciego dnia zaplanowaliśmy wypożyczenie samochodu i zwiedzenie
południowego wybrzeża Portugalii – Algarve. Skorzystaliśmy z firmy Avis,
z której jesteśmy bardzo zadowoleni. Wynajęliśmy auto z kategorii „VW
Polo lub podobne“, a dostaliśmy Audi A3 III, co bardzo miło nas
zaskoczyło. Zanim ruszyliśmy na południe, postanowiliśmy pojechać do
oddalonej o pół godziny jazdy na północ Sintry. Sintra to niewielkie
miasteczko słynące z kilku bardzo ładnych, średniowiecznych zamków.
Najpopularniesze z nich to Zamek Maurów, który postanowiliśmy zwiedzić,
oraz Pałac Pena, który był doskonale widoczny z murów Zamku Maurów.
Spędziliśmy tam kilka godzin, spacerując po murach zamku i podziwiając
widoki.
Następnie ruszyliśmy na południowe
wybrzeże Portugalii. Na pierwsze dwie noce zatrzymaliśmy się w Lagos.
Lagos słynie z pięknego wybrzeża, stanowiącego wysokie, poszarpane,
wapienne klify. Niestety nie trafiliśmy na najlepszą pogodę. Niebo przez
większą część dnia było zachmurzone i efekty nie było najlepsze.
Wieczory spędzaliśmy w lokalnych pubach słuchając muzyki na żywo. Jako,
że byliśmy już trochę po sezonie, Lagos nie tętniło bakpakerskim życiem,
z jakiego słynie. Było mało turystów i wieczorami było bardzo spokojnie
na mieście.
Piątego dnia, z samego rana,
spakowaliśmy się do samochodu i udaliśmy się do oddalonej o 80 km od
Lagos – Albufeiry. Tam zatrzymaliśmy się na kolejne dwie noce.
Pierwszego dnia wybraliśmy się na zwiedzanie lokalnych plaż a także
zwiedziliśmy wybrzeże Benagil, która słynie z ukrytej pod skałami plaży z
charakterystyczną „dziurą w suficie”. Wieczorem wybraliśmy się na
miasto, które znacznie bardziej tętniło życiem niż Lagos. Niestety
większość stanowili turyści w wieku 50+.
Kolejnego dnia, pogada w końcu się nad nami zlitowała i poranek
przywitał nas bezchmurnym niebem. W planie było zwiedzenie Faro, jednak
korzystając z pogody postanowiliśmy jeszcze raz wrócić do Lagos, aby
zobaczyć to słynne wybrzeże w pełnej okazałości. Była to bardzo dobra
decyzja. Widoki były przepiękne, wybraliśmy się też na rejs wzdłuż
wybrzeża, pływając między skałami i zwiedzając kilka grot. Następnie
udaliśmy się na najpiękniejszą z plaż, Praia do Camilo. Tam spędziliśmy
kilka godzin chillując się na plaży i pływając w oceanie. Był to
zdecydwanie najlepszy dzień spędzony w Algarve, który zrekompensował nam
kiepską pogodę przez pierwszych kilka dni. Nasyceni pięknymi widokami
wróciliśmy do Albufeiry. Tam spędziliśmy ostatnią noc, by następnego
dnia wcześnie rano udać się w drogę powrotną do Lizbony.
Następny dzień w Lizbonie minął bardzo
spokojnie. Zwiedziliśmy jeszcze kilka ciekawych miejsc, kupilismy
pamiątki i prezenty, a wieczorem wybraliśmy się na kolację, gdzie
mieliśmy okazję posłuchać Fado – lokalnej, melancholijnej muzyki.
Ostatniego dnia rano wykwaterowaliśmy
się z hostelu, wybraliśmy się jeszcze raz na spacer po Praca do Comercio
i około południa udaliśmy się na lotnisko. W drodze powrotnej do Polski
nie obyło się bez niespodzianek. Pierwszy samolot z Lizbony do Wiednia
wystartował z dużym opóźnieniem i nie zdążyliśmy na lot z Wiednia do
Warszawy. Po konsultacji z obsługą klienta Austrian Airlines, dostaliśmy
voucher na czterogwiastkowy hotel z kolacją i śniadaniem oraz bilety na
poranny lot do Warszawy. Było to bardzo fajne zakończenie portugalskiej
przygody.
Komentarze
Prześlij komentarz