Wietnam cz.1


No i dolecieliśmy do Wietnamu. Przeprawa graniczna przebiegła szybko i sprawnie i mamy wizę na miesiąc. Planem na najbliższe dni jest znalezienie dobrego skutera, którym bezpiecznie przejedziemy cały Wietnam, aż do stolicy Hanoi. A tymczasem chillujemy w hostelu i pijemy lokalne piwko. Coś czuję, że Wietnam nam się bardzo spodoba.


Mamy skuter!! Po długich negocjacjach zostaliśmy dumnymi posiadaczami czarnej strzały o nazwie Excel. Za nami już jazda testowa po Saigonie i muszę przyznać, jest dzicz!! Na drogach jest kompletny chaos i nie obowiązują żadne przepisy. Do tego tysiące skuterów i samochodów. Samo przejście przez ulicę to już nie lada wyzwanie, a co dopiero poruszanie się w tych chaosie. Ale my i tak damy radę! Bo kto, jak nie my?
Już jutro opuszczamy HCMC i ruszamy na północ. Pierwsze 500 km będziemy jechać wzdłuż południowego wybrzeża Wietnamu. Na trasie sporo atrakcji, spanie na campingach na plaży itd. Ojj będzie się działo.
Ahoj, przygodo!!


Za nami 3 dni w Ho Chi Minh (dawnym Saigonie). Czas ten spędziliśmy włócząc się po mieście, zajadając się pysznym street foodem, a wieczorem imprezując ze znajomymi z hostelu. Zatrzymaliśmy się w fajnym hostelu na głównej ulicy backpackerskiej - Bui Vien Street, za $3 za dobe, z darmowym piwem w klubie i, co prawda, marnym śniadaniem. Ale za taka kase to i tak mega deal W hostelu poznaliśmy trzech argentyńczyków, hiszpana i niemca. Wszyscy kupili skutery i dołączą do nas na trasie do Hanoi.
Wybraliśmy się też do Muzeum Pozostałości Wojennych po słynnej wojnie wietnamskiej. Wojna wietnamska trwała 17 lat i była tragiczna w skutkach. Ciężko oglądało się te wszystkie zdjęcia bez wzruszenia. Można to porównać do wizyty w Oświęcimiu.
Z atrakcji turystycznych w okolicy HCM warto wymienić jeszcze Delte Mekongu i Cu Chi Tunnels, jednak my to odpuściliśmy. Jest tu mega gorąco, 35 stopni każdego dnia i w ciągu dnia ciężko jest cokolwiek robić.
Za chwilę ruszamy naszym nowym skuterem w drogę przez cały Wietnam. Mamy tylko miesiąc, więc musimy się śpieszyć, bo przed nami ok 1600 km i mnóstwo atrakcji.

 














Dojechaliśmy nad morze południowo-chińskie. Teraz, wzdłuż wybrzeża będziemy jechać kilkaset kilometrów na północ. Pierwszy kontakt z lokalną społecznością był bardzo pozytywny. Ludzie, mimo że nie mówią po angielsku i nas nie rozumieją, to i tak się do nas uśmiechają i są bardzo mili. A dla lokalnych dzieciaków jesteśmy atrakcją turystyczną.






A oto nasz dzisiejszy nocleg. Rozbiliśmy się na dziko na plaży, za free, są prysznice, jest szum morza, blask księżyca... jest bajeczka.
Dobranoc.

Za nami kolejny piękny dzień w Wietnamie. Przejechaliśmy ok 90 km wzdłuż wybrzeża, mijaliśmy wioski i lokalnych ludzi zatraconych w ich codziennym życiu. Zatrzymywaliśmy się też w przydrożnych knajpkach na jedzenie i w końcu posmakowaliśmy prawdziwej, wietnamskiej kuchni i to za śmiesznie małe pieniądze. Piłem też dzisiaj najlepszą kawę w moim życiu!! Ehh..
Na noc zatrzymaliśmy się na najlepszym campingu ever - Lu Glamping Campsite. Dowiedzieliśmy się o nim z super strony poświęconej podróżowaniu skuterem po Wietnamie - vietnamoracle.com. Dzięki tej stronce dostaliśmy też 50% zniżki na camping i zapłaciliśmy tylko 50 000 dongów, czyli niecałe 9 zł. Leżymy na leżakach, pijemy piwko, słuchamy muzyki i zastanawiamy się, czy nie zostać tu na jeszcze jedną noc. Jest cudownie!!!
 





















Taki mamy widok z namiotu. Jest tu tak fajnie, że postanowiliśmy zostać jeszcze jeden dzień. Dodatkowo dziś wieczorem dojadą do nas nasi znajomi z HCMC i będzie gruba impreza.


Właśnie dojechali do nas znajomi, których poznaliśmy w hostelu w Ho Chi Minh. Razem będziemy kontynuować tripa przez cały Wietnam. Jest mega!!



Argentyńskie klimaty


100 lat dla mojej siostry Wszystkiego najlepszego!!! 🎂🍾



Odkąd dołączyli do nas nasi znajomi, bardzo dużo się dzieje. Wczoraj mieliśmy super impreze na campingu, a dziś dojechaliśmy do kolejnej miejscowości Mui Ne. Każdy wnosi do zespołu dużo energii i wspólnie podróżuje się wspaniale. Czeka nas kilka tygodni super zabawy.  
 














Kolejny dzień, kolejne emocje. Tym razem jednak trochę mniej pozytywne. Ruszyliśmy w drogę do Da Lat. Do pokonania mieliśmy ok. 170 km. Już kilka kilometrów za Mui Ne zostaliśmy zatrzymani przez skorumpowaną policję, która chciała wyciągnąć od nas sporo pieniędzy. Po kilkudziesięciu minutach rozmów daliśmy im łapówkę i ruszyliśmy dalej. Niestety nie mamy prawka więc mamy ograniczone możliwości obrony w takich sytuacjach. Mam nadzieję, że już nas więcej nie złapią.
Po kilkudziesięciu kilometrach kolejna przygoda - awaria skutera. Zaciął nam się gaz i pędziliśmy z maksymalną prędkością. Żeby nie spalić hamulców, musiałem co kilkaset metrów wyłączać silnik i tak dojechaliśmy do najbliższego warsztatu.
W efekcie tych przygód a także kilku postojów na zwiedzanie świątyni i obiad, podróż do Da Lat zajęła nam cały dzień. Wieczorem wszyscy padliśmy jak muchy. Poszliśmy tylko na night market na kolację i wróciliśmy do hostelu. Mamy świetny hostel ze śniadaniem za $3 usd, więc tyle dobrego.










Wybraliśmy się dzisiaj na zwiedzanie dwóch wodospadów w okolicy Da Lat - Elephant Waterfalls i Pongour Waterfalls. Było to coś zupełnie innego niż do tej pory i bardzo nam się spodobało. Jutro opuszczamy Da Lat i wracamy na wybrzeże. Kolejny przystanek - Nha Trang.












Dojechaliśmy do Nha Trang, kurortu nad morzem oblężonego przez rosyjskich turystów. Pokonaliśmy ponad 140 km przez góry z ok. 2000 metrową różnicą wzniesień. Po drodze spotkaliśmy parę podróżników, których już wcześniej widzieliśmy kilka razy w Da Lat. Okazało się, że są to polacy, w dodatku bardzo sympatyczni i podobnie jak my jadą skuterem do Ha Noi. Umówiliśmy się na piwo w Nha Trang i ruszyliśmy w drogę. Widoki tego dnia były piękne, a pokonywanie ostrych zakrętów w górach na motorze to czysta przyjemność.
A już jutro Wielkanoc. Wprawdzie w ogóle nie czujemy tu w Wietnamie świątecznego klimatu, ale postaramy się ogarnąć jakieś świąteczne śniadanie, żeby choć trochę poczuć się, jak w domu.
Wesołych Świąt!!








Wesołych Świąt wszystkim!! U nas święta w trochę innym, tropikalnym klimacie. Zjedliśmy śniadanie z poznanymi wczoraj polakami - Adą i Krzychem, mega świrami z Poznania. Były mango, arbuzy.. ale jaja też nie zabrakło. Święta zaliczamy do bardzo udanych!
Happy Easter!!! 🐣🐤🐇🍉





"Los Burros" znowu razem


Za nami dwa dni w Nha Trang. Jest to typowy kurort oblężony przez rosyjskich turystów. Miejsce to w niczym nie przypomina Wietnamu i niespecjalnie nam się spodobało.
Dziś ruszyliśmy dalej w drogę na północ. Przejechaliśmy 200 km i dotarliśmy na mega zarąbisty camping "Live's a beach backlackers". Tu czekali już na nas znajomi polacy - Ada i Krzysiek i razem spędzamy wieczór. Ada z Kryśkiem robią fire show, są hamaki, piwko, bilard, jest totalny chillout. Lubimy to miejsce. Znów jest pięknie!
















Zamieszkaliśmy w raju. Nie muszę chyba rozpisywać się na temat samego miejsca, bo zdjęcia przekażą wszystko! Spodobało nam się tutaj tak bardzo, że zostajemy na 3 noce. Jutro znów dojadą do nas nasi znajomi argentyńczycy i zrobimy mega imprezę!
Nie spodziewałem się, że Wietnam jest aż tak piękny. Nie można być bardziej szczęśliwym niż my teraz, chillując na hamakach, słuchającej chilloutowej muzy i wpatrując się w morze i jedną z najpiękniejszych plaż, jakie w życiu widziałem!!!
LIFE IS BEAUTIFUL!!! 😊
















Ruszyliśmy dalej w drogę. Niestety miesiąc w Wietamie to zdecydowanie za mało czasu, więc musimy się śpieszyć, żeby na czas dojechać do Ha Noi. Zrobiliśmy dzisiaj 300 km na skuterze i dojechaliśmy do Hoi An. Temperatura sięgała 37°C, ale jechało się bardzo przyjemnie.
Jesteśmy na półmetku, zarówno pod względem czasu, jak i dystansu, który mamy do pokonania. Do Ha Noi zostało nam już tylko 800 km.
Hoi An to jedno z najbardziej popularnych turystycznie miast w Wietnamie. Ma też ciekawą historię, z polskim akcentem, ale o tym opowiem następnym razem. Przed nami 3 dni na eksplorowanie miasta i okolicznych świątyń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bałkany 2024

Malediwy

Dubaj, ZEA

Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna

Nepal