Wietnam cz.2


Jesteśmy w Hoi An. Tak się złożyło, że właśnie tutaj wypadły moje urodziny. Dojechali nasi znajomi "Los Burros" i przez dwa dni świętowałem z mega ekipą. O północy znajomi przejęli djke, puścili Happy Birthday i cały klub śpiewał mi życzenia. Było mega!! Dzięki wariaty! To zdecydowanie były jedne z najlepszych urodzin w moim życiu.
Samo Hoi An jest piękne i mega klimatyczne, szczególnie po zmroku, z tysiącami lampionów rozświetlających ulice i rzekę.
Hoi An to miasto bardzo stare i kiedyś miało zostać zniszczene i zbudowane na nowo. Jednak za sprawą polaka, Kazimierza Kwiatkowskiego, konserwatora zabytków, postanowiono zachować stary klimat miasta. Z czasem Hoi An stał się wizytówką Wietnamu i jednym z najpopularniejszych miast, "Kazikowi" natomiast postawiono pomnik i został bohatrem narodowym. Taki miły, polski akcent w Wietnamie.





























Drugiego dnia wybraliśmy się na zwiedzanie ruin świątyń hinduistycznych w My Son. Osobiście bardzo mi się spodobało i tym bardziej nabrałem ochoty na zobaczenie Angkor Wat w Kambodży. A to już za około miesiąc.
Wieczorem znów poszliśmy na miasto, aby kolejny dzień świętować moje urodziny. Znów było mega wesoło. Z tym ludźmi nie można się nudzić. Dzięki wariaty!!














Opuściliśmy Hoi An i ruszyliśmy w drogę do sąsiedniego miasta - Da Nang. Po drodze zatrzymaliśmy się w Marble Mountains, pięciu marmurowych wzgórzach z licznymi tunelami i jaskiniami. Wewnątrz kompleksu znajduje się też kilka buddyjskich świątyń i całość prezentuje się bardzo ciekawie.
Tymczasem dojechaliśmy do Da Nang. Mamy jeden dzień na zobaczenie miasta, a jutro ruszamy do Hue.












Spędziliśmy jeden dzień w Da Nang, trzecim co do wielkości mieście w Wietnamie. Widać, że miasto szybko się rozwija i stawia na turystykę. Ma kilka ciekawych atrakcji i całkiem niezłe plaże.
Wybraliśmy się na nocną przejażdżkę skuterami po mieście oraz odwiedziliśmy Lady Buddha - najwyższą statuę Buddhy w Wietnamie.
Na uwagę zasługuje też most w kształcie smoka, który w wybrane dni zieje ogniem i wodą. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.











Ruszyliśmy w drogę do Hue. Do przejechania mieliśmy ok 100 km, z czego ok 20 km przez Hai Van Pass - przełęcz górską, do niedawna uznawaną za najniebezpieczniejszą drogę w Wietnamie. W 2015 roku ukończono budowę tunelu i cały traffic został skierowany właśnie tam, a Hai Van Pass ma teraz znaczenie wyłącznie turystyczne. Widoki na trasie były bajeczne. Trafiliśmy na bardzo częste zjawisko występujące w tym miejscu, a mianowicie pasmo chmur przelewających się przez przełęcz. Stąd też pochodzi sama nazwa przełęczy Hai Van (Ocean Chmur). To był chyba do tej pory najciekawszy fragment autostrady A1, biegnącej wzdłuż wybrzeża, której konsekwentnie się trzymamy od początku naszej podróży przez Wietnam.
Niestety wkraczamy w północną część Wietnamu, gdzie klimat znacznie różni się od tego na południu. Możemy spodziewać się teraz częstych opadów deszczu i dużych utrudnień na drodze. Część naszej ekipy posanowiła ułatwić sobie sprawe i wpakować motory do pociągu i przejechać do Hanoi. My jednak nie idziemy na skróty i trzymamy się naszej misji, aby przejechać cały Wietnam na skuterze! 


Przejazd skuterem przez Hai Van (Ocena Cloud) Pass 

Wyjechaliśmy rano z Hue i skierowaliśmy się w stronę Parku Narodowego Phong Nha-Ke Bang. Przejechaliśmy tego dnia nieco ponad 200 km. Droga przebiegała spokojnie, pogoda dopisywała i wszystko byłoby spoko, gdyby nie kolejna awaria skutera. Tym razem przebiliśmy tylną oponę i mało brakowało, a rozerwalibyśmy ją na strzępy. Straciliśmy kilka godzin na naprawę i sporo Dongów, ale przynajmniej teraz możemy bezpiecznie kontynuować podróż.
Gdy dojechaliśmy na teren parku narodowego i zaczęły się piękne krajobrazy, zapomnieliśmy o wcześniejszym incydencie i zaczęliśmy jarać się widokami.
Park Narodowy Phong Nha-Ke Bang słynie z niesamowitych jaskiń, w tym największej na świecie Hang Son Doong. My natomiast jutro wybieramy się na zwiedzanie Paradise Cave

















Za nami kolejny dzień pełen wrażeń. Wietnam codziennie pokazuje nam swoje nowe oblicze i codziennie nas zaskakuje. To niesamowite, jak piękny i zróżnicowany jest ten kraj.
Jesteśmy w Parku Narodowym Phong Nha-Ke Bang. Jeszcze tydzień temu nie wiedziałem o jego istnieniu. Teraz wiem, że jest to jedno z najpękniejszych miejsc w Wietnamie, zarówno na powierzchni jak i pod nią. Znajduje się tu bowiem około 300 jaskiń i grot, datowanych na ok. 400 mln lat.
Ja odwiedziłem dziś jedną z jaskiń - Paradise Cave. Ma ona 31 km długości, co czyni ją najdłuższą suchą jaskinią w Azji. Wybrałem się tam wcześnie rano, po drodze wyprzedziłem jeszcze kilka grup hałaśliwych azjatów, dzięki czemu w jaskini byłem niemal sam i w spokoju mogłem podziwiać piękno tego miejsca.
Po południu ruszyliśmy dalej w trasę. Przejechaliśmy przez cały park narodowy słynną autostradą Ho Chi Minh Highway. Po drodze minęliśmy zaledwie kilka samochodów, cały park mięliśmy więc wyłącznie dla siebie. Widoki były przepiękne a jazda skuterem czystą przyjemnością.
Ciężko wyobrazić sobie jeszcze ładniejsze miejsce, ale podobno tam gdzie teraz jedziemy właśnie tak jest. Przed nami Tam Coc!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bałkany 2024

Malediwy

Dubaj, ZEA

Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna

Nepal