Yellowstone National Park, Wyoming
Jesteśmy w Yellowstone, najstarszym Parku Narodowym na świecie. Już pierwszego dnia zobaczyliśmy wszystko to, z czego Yellowstone słynie – gejzery oraz dzikie zwierzęta – łosie, bizony, a nawet niedźwiedzia grizzly. Zanim tu jednak dojechaliśmy, odwiedziliśmy jeszcze kilka innych miejsc. Zacznę więc od początku.
Po opuszczeniu Zion National Park udaliśmy się 500 km
na północ do Salt Lake City – stolicy Stanu Utah. Celem naszego pobytu w
tej okolicy nie było jednak samo miasto, lecz sąsiadujące z nim Salt
Lake (Słone Jezioro) oraz Great Salt Lake Desert (Wielka Pustynia
Solna). Największą frajdę mieliśmy na pustyni, gdzie otoczeni przez
białe pola soli zrobiliśmy ciekawą sesję zdjęciową z wykorzystaniem
perspektywy. Downtown nie ma natomiast nic do zaoferowania. Pytając
lokalnych, jakie mają atrakcje, wymieniali nam głównie galerie handlowe.
Szybko więc stamtąd zawinęliśmy. Udaliśmy się pod Stadion Olimpijski,
aby zobaczyć Olimpic Torch – również strata czasu. Jedyne co ciekawe w
Salt Lake City to Capitol oraz Mormon Tabernacle – Świątynia Mormonów.
Nie jest to jednak nic takiego, co skłoniłoby mnie do ponownych
odwiedzin tego miasta. Tak więc, bez wielkiego żalu, opuściliśmy Salt
Lake City i udaliśmy się kolejne 500 km na północ do Grand Teton
National Park. Na noc zatrzymaliśmy się w Idaho Falls, tym samym
zaliczając dziewiąty Stan – Idaho. Natomiast Grand Teton, jak i
największa część Yellowstone znajdują się w Stanie Wyoming, czyli
dziesiątym z kolei na naszej trasie.
Grand Teton National Park to niewielki park znajdujący się na południe
od Yellowstone. Na jego terenie znajdują się góry, jeziora i lasy, czyli
widoki podobne do tych z Jasper w Kanadzie. Grand Teton nas jednak nie
zachwycił. Było ładnie, choć trochę zimno, jednak po tym co zobaczyliśmy
w Arizonie i Utah, ciężko było nam zaimponować ładnymi widokami. W
parku spędziliśmy w sumie jeden dzień, objechaliśmy go dookoła i
zobaczyliśmy najciekawsze miejsca. Natknęliśmy się też na stado bizonów,
które pasły się w pobliżu, co bardzo mnie ucieszyło, gdyż głównie na to
czekałem – aby zobaczyć dzikie zwierzęta.
Następnie ruszyliśmy w kierunku Yellowstone National Park. Już wizyta w
Visitor Center uświadomiła nam, że będzie to bardzo ciekawa przygoda.
Yellowstone jest ogromny i ma do zaoferowania mnóstwo atrakcji. Przede
wszystkim te, z których najbardziej słynie – gejzery. Jest ich tu pełno i
aby zobaczyć same gejzery potrzeba co najmniej 2 dni. Do tego gorące
źródła, wulkany błotne, fumarole, wodospady, dzikie zwierzęta. Zdaliśmy
sobie sprawę, że będziemy tu bardzo zajęci. Po opuszczeniu Visitor
Center udaliśmy się na poszukiwanie campingu. Wybór padł na Madison
Campground. W drodze na camping zatrzymaliśmy się przy kilku gejzerach,
spotkaliśmy łosia oraz ogromne stado bizonów leniwie pasących się na
łące. Niektóre stały zaledwie kilka metrów od nas, blokując ruch na
drodze. Po rozbiciu namiotu udaliśmy się na Old Faithful – jeden z
najsłynniejszych gejzerów na świecie, który ulega erupcji średnio co 90
minut, wyrzucając ogromne ilości gorącej pary i wody na ok. 50 metrów.
Trzeba przyznać, że gejzer robi duże wrażenie. W drodze na Old Faithful
zobaczyliśmy jeszcze niedźwiedzia grizzly. Chodził on sobie leniwie po
przeciwnej stronie rzeki, kilkanaście metrów od nas. Zobaczyliśmy go
jako pierwsi, zatrzymaliśmy samochód na poboczu, a po kilku minutach
stało już obok nas kilkudziesięciu innych turystów, wpatrujących się i
fotografujących niedźwiadka. Było to bardzo ciekawe widowisko, gdyż
trzeba mieć sporo szczęścia, aby zobaczyć niedźwiedzia grizzly. W
Yellowstone jest ich zaledwie 300. Pierwszy dzień przyniósł nam więc
mnóstwo atrakcji, a to dopiero początek.
Następny dzień w całości poświęciliśmy na zwiedzanie gejzerów.
Zobaczyliśmy ich multum, niektóre z nich były przepiękne, kolorowe jak
tęcza, dokładnie takie, jak widziane na obrazkach. Jedyne, co mogło się
nie podobać w gejzerach, to zapach. Gejzery naprawdę śmierdzą. Da się
jednak przeżyć, a widoki rekompensują ten dyskomfort z nawiązką.
Tego dnia odwiedziliśmy też miasteczko Yellowstone West, znajdujące się
tuż przy zachodniej granicy parku. Udaliśmy się tam głównie po to, aby
zrobić zakupy i skorzystać z internetu. Miasteczko leży w Montanie, więc
przy okazji zaliczyliśmy jedenasty Stan w USA.
Yellowstone posiada drogę w kształcie 8, składającą
się z dwóch loopów. Dolny loop ma ok 130 km, górny niewiele mniej.
Większość ciekawych rzeczy znajduje się jednak na dolnym loopie. Kolejny
dzień poświęciliśmy wciąż na eksplorowanie południowej części parku.
Tego dnia zobaczyliśmy m.in. Canyon Village, w pobliżu której znajduje
się kilka wodospadów, z których największy ma 94 metry wysokości. Widok
bardzo ciekawy. Codziennie też wracaliśmy do Old Faithful, po części w
celu wzięcia prysznica w Old Faitfhul Lodge, ale przy okazji mogliśmy
podziwiać erupcje tego niesamowitego gejzera. Oglądaliśmy go w kilku
odsłonach – dnia, zmierzchu oraz nocy. Każde było inne i robiło duże
wrażenie.
Ostatniego dnia mieliśmy w planie zrobienie górnego
loopa. Zaczęliśmy jednak znów od Old Faithful, gdyż w jego pobliżu
znajduje się jeszcze kilkanaście innych, ciekawych gejzerów i gorących
źródeł, których wcześniej nie mieliśmy okazji zobaczyć. Wśród nich m.in.
Castle Geyser oraz Grand Geyser. Gejzery te ulegają erupcji bardzo
nieregularnie, średnio co kilkanaście godzin i trzeba mieć dużo
szczęścia, żeby na taką erupcję trafić. Oczywiście my to szczęście
mieliśmy i zupełnie niespodziewanie mogliśmy podziwiać wspaniałe pokazy
wodne w wykonaniu obu gejzerów. Ostatni dzień w Yellowstone rozpoczął
się więc bardzo pozytywnie.
Następnie udaliśmy się na północną stronę
Yellowstone. Jedynym godnym polecenia miejscem w tej części parku są
Lower i Upper Terraces w Mammoth Hot Springs. Znajdują się tam bardzo
ciekawe formacje stworzone przez biliony mikroorganizmów, żyjących w
gorących wodach Hot Springs. Zobaczyliśmy też kilka wodospadów. Co
jednak najważniejsze, udało nam się zobaczyć niedźwiedzia czarnego oraz
dwukrotnie niedźwiedzia grizzly i to z bardzo bliskiej odległości. Raz
przebiegł nam drogę dosłownie kilka metrów przed nami, po czym wskoczył
do płynącej obok rzeki i popłynął na drugi brzeg. Za każdym razem
mieliśmy sporo frajdy z ich powodu.
Po czterech dniach przyszedł czas pożegnania się z Yellowstone. Przez
ten czas zobaczyliśmy niemal wszystko, co jest do zobaczenia w tym Parku
Narodowym. Yellowstone zrobiło na nas mega duże wrażenie i plasuje się w
czołówce w rankingu najlepszych Parków Narodowych w USA. Mimo ponad
1000 km dygresji, jaką musieliśmy zrobić, zdecydowanie było warto. Teraz
czas wracać z powrotem na południe. Przed nami ok. 1000 km nocnej jazdy
do Denver. Tym samym żegnamy się z Górami i Parkami Narodowymi.
Najlepsze, teoretycznie, już za nami. Wciąż jednak mamy do pokonania
sporo kilometrów i wiele ciekawych miejsc. Zobaczymy, czy wschodnia
część USA jest faktycznie tak nudna, jak wszyscy ją przedstawiają.
Pozostało nam ok. 1.5 miesiąca podróży, aby się o tym przekonać.
Komentarze
Prześlij komentarz