Australia Trip 2014 czas zacząć!
Wielkimi krokami zbliża się 22 marca 2014, dzień, w którym rozpocznie się nasza kolejna przygoda życia – Australia Trip 2014. Do wylotu do krainy kangurów pozostał już tylko tydzień. Udało nam się przejść pomyślnie przez procedurę wizową, bilety zabukowaliśmy już wcześniej, więc jesteśmy gotowi do drogi.
Cały proces uzyskania wizy studenckiej zajął nam ponad 1,5 miesiąca i był dość skomplikowany. Poznaliśmy jednak świetnego człowieka – Michała Kozoka, który ogromnie nam pomógł ze szkołą i cały czas czuwał nad naszymi aplikacjami wizowymi, za co wielkie dzięki. Przy okazji warto wspomnieć, że Michał jest niesamowitym podróżnikiem. Odbył w zeszłym roku nierealną, jak dla mnie, podróż przez całą Amerykę Południową bez użycia silnika! Biegł, szedł, pchał taczkę, jechał na rolkach, płynął kajakiem i wiele innych.. Więcej info znajdziecie na jego stronie . Za ten wyczyn został odznaczony główną nagrodą w kategorii „Wyczyn roku” na odbywającej się kilka dni temu gali podróżniczej „Kolosy” w Gdyni. Michał na stałe mieszka w Sydney, więc z pewnością będziemy mieć wiele okazji żeby lepiej się poznać i posłuchać jego opowieści.
Wracając do tematu studiów, nasz grafik
będzie następujący; na początku zdecydowaliśmy się na 14 tygodniowy kurs
angielskiego, następnie mamy miesiąc przerwy, w trakcie którego możemy
legalnie pracować na pełny etat, a po przerwie zaczynamy 1,5 roczny kurs
turystyki. Michał jest wykładowcą turystyki w naszej szkole, więc być
może trafimy do niego na zajęcia. Zapowiada się ciekawie.
Kolejna dobra wiadomość jest taka, że
mamy już w Sydney załatwioną pracę! Przez ostatnie miesiące w Polsce nie
próżnowaliśmy i zrobiliśmy sobie międzynarodowy kurs do pracy w
dostępie linowym – IRATA (Industrial Rope Access Trade Association).
Kurs robiliśmy w firmie Rock Master w Krakowie. Dzięki temu kursowi,
Panki – nasz kumpel z Sydney, wkręcił nas do swojej firmy, która zajmuje
się myciem okien na wysokościach :) Praca jest o tyle ciekawa, że poza
tym, że będziemy sobie wisieć na linie na wysokości kilkudziesięciu
metrów, to jeszcze będziemy mieć takie widoki!
Tak więc, 23 marca, w niedzielę,
lądujemy w Sydney, mamy tydzień na załatwienie wszystkich spraw w
urzędach, bankach, znalezienie mieszkania, aklimatyzację na drugim końcu
świata i od 1 kwietnia zaczynamy szkołę i pracę. Organizacyjnie
jesteśmy więc trochę lepiej przygotowani niż przed wylotem do Kanady,
gdzie polecieliśmy zupełnie w ciemno. Zobaczymy, jak to wyjdzie w
praniu. Trzymajcie kciuki!
Edit:
W niedzielę o 20:00 programowo lądujemy w
Sydney, a w poniedziałek na 6 rano idziemy już do pracy :D Żeby tego
było mało, zaczynamy od jednego z największych budynków w Sydney –
Chifley Tower. Nie ma to jak pierwszy widok na downtown z 216 metrów.
Komentarze
Prześlij komentarz