Vancouver, British Columbia

 

W końcu wyruszyliśmy na długo oczekiwanego road tripa po Ameryce. W środę, 3 kwietnia, wcześnie rano opuściliśmy Edmonton i udaliśmy się w ponad 1200 km trasę do Vancouver. Trasa prowadziła przez wysokie Góry Skaliste, w których wciąż panuje zima. Mieliśmy pewne obawy, gdyż wymieniliśmy opony na letnie, a warunki drogowe były dużą niewiadomą. Jak się później okazało, droga była sucha, w bardzo dobrej kondycji, pogoda również dopisała, więc spokojnie, po ok 13 godzinach, dojechaliśmy do celu. Vancouver przywitało nas 17 oC i słoneczną pogodą.

Jak tylko dojechaliśmy do hostelu, rozpakowaliśmy rzeczy i ruszyliśmy na wieczorne zwiedzanie miasta. Pierwsze wrażenia, oświetlonego tysiącami świateł downtown Vancouver, były bardzo pozytywne. Połaziliśmy tak po downtown kilka godzin, zachowując się jak prawdziwi chińczycy, fotografując niemal wszystko. Zobaczyliśmy między innymi Znicz Olimpijski, przystań, i tak, przez przypadek, doszliśmy do znajdującej się w Chinatown, najbiedniejszej ulicy w Kanadzie. Mieszka tam, dosłownie na ulicy, wielu bezdomnych, pijaków i narkomanów. Widok trochę jak z serialu „The walking dead”. Zatrzymała nas policja i uprzedziła, że lepiej dalej się nie zapuszczać, bo jest niebezpiecznie. Uznaliśmy, że wystarczy nam na dzisiaj atrakcji i wróciliśmy do hostelu.




Na następny dzień mieliśmy zaplanowanych kilka atrakcji, jednak pogoda nas tego dnia nie rozpieszczała i od południa zaczęło padać. Zwiedziliśmy jedynie Lynn Valley i Stanley Park. Później zaczęło padać i dalsze zwiedzanie miasta nie było żadną przyjemnością. Zaliczyliśmy jeszcze obowiązkowy obiad w Chinatown, pojeździliśmy po downtown i zdecydowaliśmy, że jedziemy na granicę z USA.




Po raz pierwszy pogoda pokrzyżowała nam plany. Mieliśmy zostać dzień dłużej w Vancouver, ale w taką pogodę to żadna frajda. Ciężko wypowiedzieć się obiektywnie na temat miasta po jednym dniu w nim spędzonym. Downtown nocą jest pięknie oświetlone, miasto jest bardzo czyste, jest kilka bardzo fajnych, klimatycznych ulic z mnóstwem pubów i restauracji. Jednocześnie Vancouver jest bardzo drogie i brak darmowych parkingów.
Podsumowując, Vancouver wielkiego szału nie zrobiło, ale to w dużej mierze przez pogodę. Jedziemy dalej na południe. Przed nami Seattle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bałkany 2024

Malediwy

Dubaj, ZEA

Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna

Nepal