Alghero, Sardynia - podróż poślubna

 

23 sierpnia 2020 roku ruszyliśmy razem z Martą w najważniejszą podróż w naszym życiu – wspólną podróż przez życie jako mąż i żona. 😃 Pomimo pandemii, ślub i wesele przebiegły bez żadnych zakłóceń, wszyscy super się bawili i wspomnienia z tego dnia pozostaną nam do końca życia.

Kilka dni po ślubie wybraliśmy się w podróż poślubną. Początkowo planowaliśmy miesięczny wyjazd do Indii i Nepalu, jednak koronawirus pokrzyżował nam plany. Musieliśmy ograniczyć się do Europy, wybór padł więc na Sardynię. A więc, 27 sierpnia ruszyliśmy na tydzień na tę włoską wyspę. W ostatniej chwili dołączyli do nas jeszcze Wito i Zuza i w czteroosobowym składzie wybraliśmy się na zasłużone wakacje.

Był to wyjazd głównie wypoczynkowy, więc zdecydowaliśmy się nie wypożyczać auta na cały pobyt. Pierwszych kilka dni spędziliśmy w Alghero, głównie chillując na pobliskiej plaży Maria Pia i spacerując po mieście. Plaża robi duże wrażenie, biały piasek, turkusowa woda, prawie jak na Karaibach, a to zaledwie kilkaset metrów od miasta. Dni spędzaliśmy więc na plaży, a wieczorami ruszaliśmy na kolację do lokalnych restauracji. Nasz host z Airbnb - Damiano, polecił nam bardzo dobrą pizzerię Il Pasce D’oro i kilkukrotnie to właśnie tam lądowaliśmy na kolacji. Przy okazji warto wspomnieć o naszym noclegu. Zatrzymaliśmy się na Airbnb o nazwie Seahorse B&B. Mieszkanie to znajduje się przy samej plaży, jest przestronne, z balkonem skierowanym w stronę plaży, skąd można codziennie podziwiać zachody słońca.  






















Po kilku dniach spędzonych w Alghero postanowiliśmy pozwiedzać okolicę. Pojechaliśmy więc autobusem za €1 do sąsiedniego miasteczka Fertilia, a następnie z buta przeszliśmy się kilka kilometrów na plaże Bombarde i Lazzaretto. Spacerując wzdłuż wybrzeża, przypadkowo odkryliśmy malutką, otoczoną skałami, sekretną plażę, na której była garstka ludzi. Plaża ta nie ma nawet nazwy na mapach google i pewnie mało ludzi o niej wie, oczywiście poza lokalsami. Miejsce to tak nam się spodobało, że resztę dnia tam spędziliśmy i postanowiliśmy wrócić tam następnego dnia na sesję ślubną. Tak, Marta wzięła na Sardynię suknię ślubną i mieliśmy w planie zrobić sesję, tylko nie wiedzieliśmy gdzie. Teraz wszystko było już jasne. W drodze powrotnej stwierdziliśmy, że nie chce nam się wracać z buta, więc złapałem w 5 minut dwa autostopy, którymi wróciliśmy do miasta.

 































Następnego dnia wypożyczyliśmy samochód i z samego rana ruszyliśmy na zwiedzanie północno zachodniej części wyspy. Na początku postanowiliśmy zobaczyć podobno najpiękniejszą plażę na Sardynii – La Pelosa. Wyspa jest na tyle unikalna i popularna, że aby tam wejść, trzeba kupić bilet za €3,50 z kilkudniowym wyprzedzeniem. Dodatkowo, pod koc konieczne jest położenie specjalnej maty, żeby nie wynosić stamtąd piasku. Piasek na tej plaży jest wyjątkowo biały i zrobił na nas duże wrażenie. 

 






















Po kilku godzinach spędzonych na plaży, ruszyliśmy dalej, bo tego dnia mieliśmy napięty grafik. Było już późne popołudnie, więc ruszyliśmy na naszą sekretną plażę, na sesję ślubną. Tam spędziliśmy kolejnych kilka godzin robiąc zdjęcia. 

 






Następnie, na godzinę 19:00 pojechaliśmy na zwiedzanie Grotta di Nettuno. Są dwie opcje, żeby dostać się do groty. Można popłynąć łódką z portu w Alghero i wtedy dopływa się bezpośrednio pod wejście do jaskini. Drugą opcją jest dojazd samochodem i zejście schodami z kilkusetmetrowego klifu. Opcja druga jest zdecydowanie lepsza. Przejście tymi schodami jest samo w sobie dużą atrakcją, a widoki są przepiękne, szczególnie, gdy słońce zbliża się ku zachodowi. Wejście wieczorem do jaskini ma dodatkowo taką zaletę, że łodzie o tej porze już nie pływają, a więc jest dużo mniej turystów. Sama grota nie jest duża i zwiedzenie jej zajmuje jakieś 30 minut, ale mimo to warto jest odwiedzić to miejsce. Bilet wstępu kosztuje €14,00.

 




















 

Po wyjściu z groty zbliżał się zachód słońca, więc ruszyliśmy szybko na jeszcze jeden punkt, który chcieliśmy zobaczyć – Spiaggia di Porto Ferro. Plaża bardzo fajnie się prezentowała i myślę, że warto spędzić tam więcej czasu. My niestety byliśmy tam późno i powoli robiło się ciemno, więc po chwili ruszyliśmy z powrotem do miasta. 







 

Ostatni dzień znów spędziliśmy na plaży Maria Pia, łapiąc ostatnie promienie słońca, przed powrotem do Polski. Mimo, że zwiedziliśmy zaledwie ułamek wyspy, mogę śmiało stwierdzić, że Sardynia jest piękną wyspą i zdecydowanie warto tam pojechać. Być może jeszcze kiedyś tam wrócimy, tym razem na południe wyspy, tym bardziej, że mamy tanie połączenia z Krakowa do Cagliari. Tymczasem wracamy do rzeczywistości, już jako Mr & Mrs J. 😀

 


Czytaj dalej: Tatry 2021 - Orla Perć
Wróć do: Rzym, Włochy
    
   




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bałkany 2024

Malediwy

Dubaj, ZEA

Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna

Nepal