Cold Lake Air Weapons Range


Czas napisać co nowego u nas słychać, bo dzieje się dużo, szczególnie w ostatnich dniach. Ale zacznę od początku.
Po świętach znów wzięliśmy się ostro za szukanie pracy, wciąż wysyłaliśmy resume, dzwoniliśmy i jeździliśmy po firmach. Poznaliśmy przez przypadek pracownika pewnej dużej firmy, która jest konkraktorem największej firmy olejowej w Kanadzie - Syncrude. Zostaliśmy zaproszeni na rozmowę kwalifikacyjną na bardzo interesującą pozycję. Co ciekawe, nasze wykształcenie jest tu bardzo respektowane, więc nie jest tak źle jak się mówi.
Niestety problemem w naszym przypadku był brak doświadczenia oraz techniczny angielski. Nie udało się więc tam zatrudnić, co trochę nas rozczarowało. Staraliśmy się jednocześnie o zatrudnienie w jakiejś firmie budowlanej, jednak w tym przypadku problemem było to, że budowy ruszały dopiero od maja. Musieliśmy więc cierpliwie czekać. Kolejne dni mijały nam bardzo powoli i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Jedyną rozrywką było kopanie piłki na położonym niedaleko naszego mieszkania orliku, oraz spotkania ze znajomymi. Poza Pawłem i Kasią, poznaliśmy jeszcze Krzyśka i Teresę, również bardzo sympatycznych i pomocnych ludzi. Jednym z ciekawszych dni były moje urodziny, które oblaliśmy dużą ilością alkoholu i mnóstwem śmiechu. Widzieliśmy też pierwszą w życiu zorzę polarną. Co prawda, nie była ona najwyższej jakości, ale i tak, na żywo, robiła duże wrażenie. W międzyczasie zaczęliśmy się również rozkręcać w branży przeprowadzkowej. Poznaliśmy w ten sposób kilka ciekawych osób, a co najważniejsze zgarnialiśmy za to całkiem niezłą kasę.



Kwiecień minął więc powoli, z kilkoma ciekawszymi dniami, ale w większości bardzo nudno. Zaczęło się dziać dopiero w maju. Zatrudniliśmy się u przesympatycznych kanadyjczyków - Bernice i Richarda, przy landscapingu. Najprościej mówiąc, robiliśmy dekoracyjne krawężniki przed domami i w ogrodach. W sumie dobrze się jeszcze nie rozkręciliśmy, a już przyszło nam się z tą pracą pożegnać. Gdy już dostaliśmy jedną pracę, telefony zaczęły się sypać jeden za drugim, z co raz to nowymi ofertami pracy, w większości  jednak niezbyt atrakcyjnymi. Kilka dni temu otrzymaliśmy jednak telefon, który zmienił naszą sytuację o 180o. Wszystko zaczęło się od Pawła, który dał nasz numer telefonu pewnemu polakowi, któremu naprawiał komputer. Nasz numer powędrował dalej, aż w końcu zadzwonił do nas Sławek, który zaoferował nam pracę w firmie TSI Insulation. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że jest to polska firma, z siedzibą w Edmonton, w której pracuje prawie połowa polaków. Od tego telefonu sprawy potoczyły się już bardzo szybko. W ciągu jednego dnia zrezygnowaliśmy z obecnej pracy, zrezygnowaliśmy z mieszkania, by na następny dzień siedzieć już w samochodzie w drodze do Edmonton. Pojechaliśmy tam zrobić szkolenie i podpisać kontrakt. Zajęło nam to dwa dni, które wykorzystaliśmy na zwiedzenie Edmonton. Właściwie nasze zwiedzanie ograniczyło się do dwóch punktów, ale podobno najciekawszych. Pierwszym z nich było West Edmonton Mall, największe centrum handlowe w Ameryce Północnej, o powierzchni 570 000 m2, z mnóstwem atrakcji. W środku znajduje się duży basen ze statkiem pirackim. Można tam popływać łodzią podwodną oraz podziwiać pokazy lwów morskich. Dodatkowo znajduje się: basen ze zjeżdżalniami i plażą, wesołe miasteczko, rollercoaster, lodowisko i kilka innych atrakcji. Szczerze mówiąc, trochę się tam pogubiliśmy i nie wiem czy obeszliśmy połowę tego kompleksu. Ogólnie - robi wrażenie. Następną atrakcją było downtown, jednak ono nie zrobiło już większego szału, tym bardziej mając porównanie do downtown Toronto. Do hotelu wróciliśmy około północy i padliśmy ze zmęczenia.






Następny dzień to ciąg dalszy szkolenia, dopięcie formalności i powrót do Fort McMurray. Początkowo mięliśmy pracować w pobliżu Fortu, jednak okazało się że wylądujemy w zupełnie innym miejscu. Trzeba więc było załatwić kilka spraw i pożegnać się ze znajomymi, choć mamy nadzieję, że jeszcze tam wrócimy. Ostatni wieczór spędziliśmy u Krzyśka i Teresy. Było mega wesoło i alkoholowo. Cieszymy się bardzo, że poznajemy tak pozytywnych ludzi na naszej drodze. Rano, na kacu, szybko się spakowaliśmy i ruszyliśmy w drogę. Kierunek - Cold Lake.
Drogi w Kanadzie są bardzo długie i proste, trasa jest więc dość nudna, szczególnie gdy jedzie się na tempomacie. Postanowiliśmy więc urozmaicić sobie trochę podróż. Istotnym jest fakt, iż często się zdarza, że kolejne stacje benzynowe dzieli dystans kilkuset kilometrów, jak w przypadku wyjazdu z Fort McMurray, gdzie przez 200 km nie ma kompletnie nic. Mając około połowę baku założyliśmy się, czy dojedziemy do najbliższej stacji. Oczywiście ja wygrałem, bo nie dojechaliśmy. Jadąc już na oparach zobaczyliśmy camp, gdzie mieszkali robotnicy budujący autostradę. Podjechaliśmy więc do nich i poprosiliśmy o trochę benzyny, bo do stacji zostało ok 50 km. Trochę się pośmialiśmy, po czym przynieśli nam cały kanister benzyny, ponad 20L, za free. Nie było to najmądrzejsze z naszej strony, ale przynajmniej było ciekawie.

Wracając do tematu, naszym nowym miejscem pracy jest Cold Lake Air Weapons Range, jedna z największych na świecie baza wojskowa, o powierzchni ponad milion hektarów. Będziemy specjalistami od izolacji rur, cokolwiek to znaczy :D. Oprócz tego, że finansowo jest lepiej niż dobrze, to mamy zakwaterowanie i wyżywienie za free. Lepiej ciężko byłoby trafić. Poznaliśmy też naszych współpracowników, trzech polaków z Podkarpacia. Hehe, ale ten świat jest mały. Oprócz nich będziemy też pracować z indianami i kanadyjczykami. Jutro nasz pierwszy dzień pracy, wśród najnowocześniejszego sprzętu wojskowego na świecie, z myśliwcami latającymi nad głowami, niedźwiedziami itd. Zapowiada się ciekawie. Czekajcie na kolejną relację.




Wróć do: Fort McMurray część 2
Czytaj dalej: Jasper, Alberta

Komentarze

  1. BAZA WOJSKOWA?!?!?!?!??! *.* Ja tez chcę!!!!! Powiedzcie, że inteligentna, wykształcona, błyskotliwa, zabawna,ładna, urocza, sympatyczna brunetka z Polski bardzo chętnie przyjmie pracę w tejże bazie. Jako dyplomowany socjolog mogę zarówno myć podłogi jak i przeprowadzać skomplikowane obliczenia statystyczne ale także robić badania fokusowe/wywiady/badania rynku opinii publicznej itp. I nie obrażę się jeśli będę mogła tam zrobić kurs spadochronowy, no, w ostateczności może też być kurs na pilota F16. Aha, mogę zacząć od lipca.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mniej poważnie a bardziej serio, to cieszę się, że się Wam układa. Pół małopolski trzyma za Was kciuki i pracować przez to nie może, więc musiało pomóc ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe to przyjeżdżaj.. coś się znajdzie dla Ciebie :) Jest mega lajtowo. Ludzie są tutaj mistrzami opierdzielania się w pracy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No to fajnie chłopaki że w końcu złapaliście coś sensownego i widzę że ludzie też spoko są :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To super super UM w PRZEMYŚLU trzyma kciuki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bałkany 2024

Malediwy

Dubaj, ZEA

Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna

Nepal