San DIEGO, California


Ostatnim miastem nad Pacyfikiem, które znajduje się na naszej trasie, jest San Diego. Polubiłem to miasto dużo wcześniej, zanim tu przyjechaliśmy, ze względu na samą nazwę. San Diego położone jest ok. 30 km od granicy z Meksykiem, można więc śmiało powiedzieć, że Zachodnie Wybrzeże zobaczyliśmy niemal w całości.
Dojechaliśmy do downtown późnym wieczorem i od razu udaliśmy się do motelu na noc. Od rana zabraliśmy się za zwiedzanie miasta. Udaliśmy się do portu, gdzie znajduje się kilka bardzo ciekawych statków, głównie militarnych, w tym, emerytowany już lotniskowiec USS Midway. Lotniskowiec zamieniony jest na muzeum i jest jedną z głównych atrakcji w San Diego. Tego dnia nie wchodziliśmy jednak na pokład, gdyż mieliśmy inne plany. Zwiedziliśmy część miasta, a następnie udaliśmy się do La Jolla, gdzie znajdują się przepiękne plaże i klify, przypominające trochę te z Monterey. Spędziliśmy tam kilka godzin, aby następnie wybrać się na sąsiadującą z San Diego wyspę Coronado, którą z lądem łączy niemal 3.5 km most. Wyspa również przypadła nam do gustu, a szczególnie szeroka plaża, na której znajduje się wiele palenisk i ludzie całym rodzinami spędzają tam wieczory przy ognisku. Postanowiliśmy cały następny dzień spędzić właśnie tam. Tak więc kupiliśmy „stejki” i inne gadżety i cały dzień grillowaliśmy i chillowaliśmy się na plaży. Noc wcześniej imprezowaliśmy na Gaslamp w downtown San Diego, dlatego był to idealny sposób na spędzenie dnia. Warta uwagi jest również pogoda w San Diego. Prognoza była trochę monotonna, każdego dnia 22 oC w dzień, 15 oC w nocy, oczywiście bezchmurnie. I tak mniej więcej przez 3/4 roku. Jeśli więc chodzi o pogodę, to w tym miejscu zdecydowanie mógłbym w przyszłości zamieszkać.









Na Niedzielę mieliśmy zaplanowane zwiedzanie lotniskowca USS Midway. Spędziliśmy tam kilka godzin zwiedzając kilkupoziomowy pokład oraz słuchając opowiadań weteranów wojennych. Dowiedzieliśmy się sporo ciekawych rzeczy o konstrukcji lotniskowca, procesach startowania i lądowania myśliwców oraz misjach, w których uczestniczył. Z pewnością był to ciekawy sposób na spędzenie niedzielnego popołudnia.







San Diego nie jest wielkim miastem, dlatego poświęciliśmy na nie tylko 3 dni. W zupełności to jednak wystarczy. Miasto jest bardzo ładne, czyste, spokojne i można spędzić tam dużo więcej czasu, chociażby odpoczywając na plaży i imprezując na Gaslamp. My jedziemy jednak dalej, gdyż, szczerze mówiąc, już nie możemy się doczekać Parków Narodowych i tego, z czego USA słynie najbardziej.




Wróć do: Los Angeles
Czytaj dalej: Joshua Tree

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bałkany 2024

Malediwy

Dubaj, ZEA

Wodospady Iguazu, Brazylia - Argentyna

Nepal