New York City
Dotarliśmy do New York City, największej aglomeracji miejskiej w USA. Przez trzy dni zwiedziliśmy niemal cały Manhattan, który ma naprawdę sporo do zaoferowania. Times Square, World Trade Center, Statua Wolności, to nazwy, które chyba wszyscy słyszeli. Mieliśmy okazję zobaczyć wszystkie te miejsca i muszę przyznać, że robią duże wrażenie.
Przed przyjazdem do NYC zaliczyliśmy
jeszcze krótką wizytę w Philadelphii. Trasa prowadziła przez Stan
Maryland oraz Pennsylvania. To już dwudziesty drugi i dwudziesty trzeci
Stan USA na liczniku. W Philadelphii chcieliśmy jedynie zobaczyć słynne
schody Rocky’ego oraz jego pomnik. W tym czasie jednak mocno padało,
więc zrobiliśmy to w ekspresowym tempie i po 30 minutach byliśmy już z
powrotem w samochodzie. Na wieczór dojechaliśmy do Garfield, gdzie
mieszkają nasi znajomi Magda i Tomek, wraz z dwójką przesympatycznych
dzieci – Patrykiem i Emilką. Zatrzymaliśmy się u nich na 4 dni i była to
nasza baza wypadowa na Manhattan. Garfield to jedno z miast New Jersey,
w którym mieszka bardzo dużo Polaków. Są tam polskie sklepy i
restauracje, kościoły, a nawet polskie szkoły. W takim miejscu można
naprawdę poczuć się jak w Polsce i muszę przyznać, że tego nam
brakowało. New Jersey i New York to kolejno dwudziesty czwarty i
dwudziesty piąty Stan przez nas odwiedzony.
Od następnego dnia zaczęliśmy trzydniową
eksplorację Manhattanu. W samym sercu Nowego Jorku spotkaliśmy się
ponownie ze starym dobrym znajomym – Marcinem. Przyjechał on z koleżanką
Natalią, która jest równie zwariowana jak on i od kilku lat mieszka w
San Francisco. Marcin, jak na przewodnika przystało, oprowadził nas po
Manhattanie i Brooklynie, jednocześnie opowiadając historię miasta i
poszczególnych miejsc. Tego dnia zobaczyliśmy 1 World Trade Center, Wall
Street, przeszliśmy na Brooklyn przez słynny Brooklyn Bridge, a
następnie promem wróciliśmy na Manhattan. Dopłynęliśmy na Midtown
Manhattan, skąd udaliśmy się na Times Square. Tam się rozdzieliśmy,
Marcin z Natalią poszli na słynny Broadway Musical – Mamma Mia!, my
natomiast wróciliśmy z powrotem do Garfield, gdzie czekał już na nas
polski grill. Towarzystwo było bardzo wesołe i czuliśmy się już
całkowicie jak w Polsce.
Następnego dnia znów udaliśmy się na Manhattan, gdzie już czekali na nas
Marcin z Natalią. Jako, że rano ciężko było wstać, dojechaliśmy tam
dopiero na 3 po południu. Była Niedziela, do tego bardzo gorąco, plan
mieliśmy więc sielankowy. Kupiliśmy wina i udaliśmy się do Central
Parku, gdzie przez większość dnia chillowaliśmy się na trawce, snując z
Marcinem plany podróżnicze. Plany są ambitne, a co z tego wyniknie,
zobaczymy w przyszłości. Już po zmroku udaliśmy się na Times Square,
zobaczyć, jak miasto prezentuje się pod osłoną nocy. Muszę przyznać, że
Times Square nocą miażdży. Światło emanujące z wszechobecnych telebimów i
tysiące ludzi na ulicach sprawiają, że człowiek czuje się jak na
wielkiej imprezie. Times Square zrobiło na mnie duże wrażenie i nie
chciało się z tej imprezy wychodzić. Czas jednak płynął nieubłaganie i
gdy na zegarach dochodziła północ, ruszyliśmy w kierunku metra.
Przejście przez tłumy ludzi zajęło nam jednak trochę czasu i w domu
zameldowaliśmy się dopiero o 2 w nocy. Na szczęście nasi gospodarze byli
bardzo wyrozumiali i nie mieliśmy z tego powodu dużych kłopotów.
Trzeciego dnia ruszyliśmy na Manhattan znacznie wcześniej, dlatego
mieliśmy sporo czasu na zwiedzanie. Zaczęliśmy od World Trade Center
Memorial, dużej płyty stworzonej na cześć ofiar ataku terrorystycznego z
11 Września 2001 r. Następnie wybraliśmy się na darmowy rejs na wyspę
Staten Island. Popłynęliśmy tam, aby zobaczyć słynną Statuę Wolności.
Przy okazji mieliśmy też bardzo fajny widok na downtown Manhattan. Po
powrocie z rejsu poszliśmy zobaczyć słynny pomnik Byka. Ludzi było
jednak tak wiele, że niemożliwe było zrobienie czystego zdjęcia.
Zrobiliśmy więc zdjęcie, dosłownie „od dupy strony” :) i ruszyliśmy na
Empire State Building. Chcieliśmy wyjechać na górę, aby podziwiać widok
na Manhattan z wysokości 72 piętra. Cena jednak skutecznie nas
zniechęciła. Mieliśmy jednak inny pomysł. Za namową Marcina wybraliśmy
się do obrotowej restauracji The View, znajdującej się na 48 piętrze
hotelu Marriott. Tam wzięliśmy sobie drinka i za free mogliśmy podziwiać
widoki niewiele gorsze, niż z Empire State Building. Tym miłym akcentem
zakończyliśmy naszą przygodę z New York City. Po godzinie 18 ruszyliśmy
z powrotem do Garfield. Wieczór spędziliśmy z Magdą, Tomkiem i ich
dziećmi, udzielając podróżniczych wskazówek na temat USA. Być może
kiedyś powtórzą oni naszą trasę, przynajmniej w części. Trzymamy mocno
kciuki.
Rano następnego dnia pożegnaliśmy się z naszymi gospodarzami. Cieszymy
się, że udało nam się spotkać i bardzo dziękujemy za gościnę. Jeszcze
tylko ostatnia wizyta w polskim sklepie i ruszamy w drogę. Kierunek
–> Boston, Massachusetts, z którego na żywo nadaje Mariusz Mix
Kolanko.
Komentarze
Prześlij komentarz